Wiedza da wam wszystko, wiedza zastąpi wam szczęście osobiste, wchłonie wasze porywy, zastrzeli w jedno ognisko wspólne wasze siły; da wam cel w życiu, stanowisko niezależne, zdrowie fizyczne i moralne, wpływ, szacunek, zadowolenie! Patrzcie, jak szczęśliwy jest ten botanik, który całe swe życie przesiedział nad drobowidzem; matematyk – wódz długich szeregów cyfr i znaków; historyk, który tak się w wieki minione pogrążył, że duch jego, oderwany na chwilę od ukochanych bohaterów przeszłości, tęskni do nich jak do braci – rówieśników swoich.
Uwierzyliśmy w moc czarowną wiedzy. Nazwaliśmy książkę jedynym przyjacielem, naukę – jedyną kochanką, badanie – jedyną rozkoszą, szukanie prawdy jedynym celem życia.
A może ludziom, nie książkom, należało życie swe poświęcić?
Co dała nam wiedza w zamian za zmarnowanie zdrowie, za młodość straconą bezpowrotnie?
Nie zapewniła nam świetnych materialnych korzyści; jesteśmy marnie płatnymi pracownikami bogatych. Sprytni nieucy zagarnęli owoce naszej pracy; oni zabrali nam kierownictwo masami, tylko oni mają dziś możność działania na wielką skalę. Ciągną korzyści z ulepszeń, odkryć i wynalazków naszych, a my z każdą ideą, każdym wytworem pracy do nich się zwracać musimy z prośbą o poparcie, z obawą, czy zechcą spojrzeć łaskawie na owoc wieloletnich trudów i wysiłków naszych.
Czy wiedza zapewniła nam szczęście osobiste?
Nauka powinna mieć swoich fanatyków, ale ogół winien się kierować zasadą:
„Wiedza na usługi człowieka, praca, siły nasze – dla bliźnich”
Fragment zaczerpnięty z pisma “Wędrowiec” 1900 r. nr 30