Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Janusz Korczak’

Wiedza da wam wszystko, wiedza zastąpi wam szczęście osobiste, wchłonie wasze porywy, zastrzeli w jedno ognisko wspólne wasze siły; da wam cel w życiu, stanowisko niezależne, zdrowie fizyczne i moralne, wpływ, szacunek, zadowolenie! Patrzcie, jak szczęśliwy jest ten botanik, który całe swe życie przesiedział nad drobowidzem; matematyk – wódz długich szeregów cyfr i znaków; historyk, który tak się w wieki minione pogrążył, że duch jego, oderwany na chwilę od ukochanych bohaterów przeszłości, tęskni  do nich jak do braci – rówieśników swoich.

Uwierzyliśmy w moc czarowną wiedzy. Nazwaliśmy książkę jedynym przyjacielem, naukę – jedyną kochanką, badanie – jedyną rozkoszą, szukanie prawdy jedynym celem życia.

A może ludziom, nie książkom, należało życie swe poświęcić?

Co dała nam wiedza w zamian za zmarnowanie zdrowie, za młodość straconą bezpowrotnie?

Nie zapewniła nam świetnych materialnych korzyści; jesteśmy marnie płatnymi pracownikami bogatych. Sprytni nieucy zagarnęli owoce naszej pracy; oni zabrali nam kierownictwo masami, tylko oni mają dziś możność działania na wielką skalę. Ciągną korzyści z ulepszeń, odkryć i wynalazków naszych, a my z każdą ideą, każdym wytworem pracy do nich się zwracać musimy z prośbą o poparcie, z obawą, czy zechcą spojrzeć łaskawie na owoc wieloletnich trudów i wysiłków naszych.

Czy wiedza zapewniła nam szczęście osobiste?

Nauka powinna mieć swoich fanatyków, ale ogół winien się kierować zasadą:

„Wiedza na usługi człowieka, praca, siły nasze – dla bliźnich”

Fragment zaczerpnięty z pisma “Wędrowiec” 1900 r. nr 30

Read Full Post »

Program szkół utworzono w  epoce Odrodzenia.

Dwa kierunki walczyły w wieku XVI o program szkolny. Z jednej strony odkrycie Ameryki zwróciło umysły ku badaniu globy ziemskiego, ku zajmowaniu się światem materialnym; z drugiej strony wydobycie na światło literatury starożytnej Grecji i Rzymian pchnęło uczonych do badania przeszłości.

Gdyby dwa te kierunki zbratały się, tworząc wspólną całość,  świat ducha i świat materii byłby pokarmem młodych umysłów. Cóż, kiedy zwyciężyli ci, którzy zostawali pod wyłącznym trokiem pięknej formy literackiej, subtelnego wyrażania myśli.

Zwyciężyli styliści. Zadaniem szkoły stało się uczenie łaciny i greki, a niedołężne, nie oparte na znajomości natury dziecięcej nauczanie doprowadziło do tego, że młodzież, odepchnięta od natury i życia, trawiła najpiękniejsze lata nad gramatyką i słownikiem.

Smutnym przykładem czciciela tego kierunku jest potężny swym wpływem Jan Sturm. Ideałem jego było przywrócenie do życia języków Cycerona i Owidiusza, a czternaście lat studiów młodzieży przeznaczył on na wydoskonalenie się w sztuce krasomówczej.

Pięć błędów zarzuca Quick (w: „Skutki epoki Odrodzenia”)

Ideał epoki Odrodzenia:

1.  wyżej cenić kazał uczonego od człowieka czynu

2.  przypisywał literaturze większy wpływ bezpośredni na życie powszednie, aniżeli ona mieć może

3.  rolę kształcącą przypisywano jedynie książkom, lekceważąc patrzenie, obserwację

4.  nie duch, nie treść klasyków imponowała stylistom Odrodzenia, ale forma

5. pedagog tej epoki lekceważył duszę dziecka, uważając ją za czystą tablicę, mającą tylko wówczas wartość, gdy się ją ozdobi znajomością języków starożytnych

Jednak epoka Odrodzenia wniosła do pedagogiki wiele myśli pożytecznych:

„Uczmy się – mówi on – przez poznanie tego, co się dziś dzieje, nie zaś rzeczy przeszłych, ani przyszłych”

„Wysilamy się tylko na zapełnienie naszej pamięci; rozum i sumienie pozostawiamy próżne.”

„Naprzód należy dawać rzecz samą, potem jej opis”

Pod wpływem nowych prądów łamie się ustalony program szkoły dawnej. Rok 1709 przynosi pierwszą szkołę realną. Za nią idą całe szeregi reform.

Przeciw klasycyzmowi podnoszą się coraz głośniejsze zarzuty; poczynają mu urągać, zapominają o wielkich jego zasługach, pamiętają tylko wyrządzone krzywdy.

Nauki przyrodnicze, młode, świeże, pełne sił i żywotności, wytrącają wpływ klasycyzm0wi, zabierają mu pierwsze miejsce, grożą mu unicestwieniem.

Jak krańcowym był zachwyt epoki Odrodzenia wobec języków starożytnych, tak krańcowym jest dziś uniesienie wobec nauk przyrodniczych.

Kult materii podkopuje idealne uczucia młodzieży.

Czy za lat trzysta nie ozwą się głosy sędziów surowych?

Z alchemii i astrologii zrodziła się chemia i astronomia, czy z niezbadanych sił ciemnego dziś hipnotyzmy i spirytyzmy nie ukaże się nam nieznany świat ducha?

Czy anatom, trzymając mózg w ręku, ma prawo twierdzić, że duszę zmarłego trzyma w swojej dłoni?

Kuglarzem jesteś, uczony anatomie, gdy twierdzisz, że wiesz wszystko, żeś wszystko poznał. Przyszłość sędzią ci będzie.

Fragment zaczerpnięty z pisma “Wędrowiec” 1900 r. nr 10

Read Full Post »

Nieubłaganie surowe żądania wypowiadają ci, którzy prowadzą dziecko w ten nieznany mu, obcy, narzucony przez historię i otoczenie świat wiedzy. Żądają uwagi, skupienia i systematyczności.

Jakże to obce dla duszy dziecka, gdzie żywa spostrzegawczość, motylowa ruchliwość są prawem, zasadą, koniecznością. Tam żądają pracy nad książką, tu dziecię rwie się do natury i życia; każą mu myśleć, zastanawiać się, ono chce patrzeć i pytać; przygważdżają umysł jego do jednego przedmiotu, ono pragnie ich musnąć dziesiątki.

Czy nie można wyzyskać właściwości usposobienia dziecka, czy w zasadzie „wszystko zgodnie z naturą” nauczanie, rozwój duszy dziecka, rażący ma stanowić wyjątek; czy nie można usunąć goryczy okresu szkolnego, nie można zwrócić dziecka do życia, pozwolić mu pytać i powoli rozwijać jego umysł tak, by samo wiedzieć chciało to, co stanowi rdzeń wiedzy?

Tak czynić można i należy.

Dlaczego więc tego nie czyniono do dziś dnia?

Bo trudno jest przyszłość skrzesać z przeszłości, bo każdy postęp powoli kroczy, bo myśl rozumna sto razy musi się powtórzyć, nim raz zakwitnie czynem.

Fragment zaczerpnięty z pisma „Wędrowiec” 1900 r. nr 10

sklep Myszka Agata

Read Full Post »

„Przez mnogie wieki pracowała ludzkość nad zbudowaniem gmachu wiedzy. Cegła do cegły, piętro do piętra, rósł gmach ten coraz świetniejszy, bardziej dumny i coraz trudniejszy do objęcia. Składały się na jego wzrost żywotów tysiące, wysiłek tysięcy najsilniejszych umysłów. I nie ustaje ludzkość w pracy. Każdy rok nowy przynosi zdobycze, każde nowe pokolenie wydaje nowych budowniczych ducha, gromadzi nowe materiały do pracy przyszłych pokoleń.

I oto dziecko w szkolnym tym okresie ma odbudować gmach ten w własnej duszy, ma wchłonąć jego odbicie, ma przyswoić go sobie, objąć i własnym wypełnić duchem.

(…) Nieubłaganie surowe żądania wypowiadają ci, którzy prowadzą dziecko w ten nieznany mu, obcy, narzucony przez historię i otoczenie świat wiedzy. Żądają uwagi, skupienia i systematyczności.

Jakże to obce dla duszy dziecka, gdzie żywa spostrzegawczość, motylowa ruchliwość są prawem, zasadą, koniecznością. Tam żądają pracy nad książką, tu dziecię rwie się do natury i życia; każą mu myśleć, zastanawiać się, ono chce patrzeć i pytać; przygważdżają umysł jego do jednego przedmiotu, ono pragnie ich musnąć dziesiątki.

Czy nie można wyzyskać właściwości usposobienia dziecka, czy w zasadzie „wszystko zgodnie z naturą” nauczanie, rozwój duszy dziecka, rażący ma stanowić wyjątek; czy nie można usunąć goryczy okresu szkolnego, nie można zwrócić dziecka do życia, pozwolić mu pytać i powoli rozwijać jego umysł tak, by samo wiedzieć chciało to, co stanowi rdzeń wiedzy? Tak czynić można i należy.”

[„Wędrowiec” 1990, nr 10]

Read Full Post »